piątek, 11 października 2013

chcą mnie wywieźć!

...ledwo mnie wzięli a już chcą wywieźć... ciekawe gdzie.... no i na jak długo. bo ja nie wiem, czy oni wiedzą, że ja się tak łatwo nie poddam...

A czemu mnie chcą wywieźć?  Może nie Oni, a On...

No, bo poszliśmy dzisiaj na spacer, biegnę sobie, biegnę aż tu nagle zza rogu wyskakuje jakiś obcy!
To oczywiście  JA, stanąłem na wysokości zadania i zacząłem na niego drzeć paszczę, darłem się ile miałem sił w płucach....a Artek, zamiast mnie pochwalić, że bronię i jego i Arię to On mnie za chabety i do domu... Nie wiedziałem, że nie wolno mi drzeć paszczy na obce psy... bo skąd miałem to wiedzieć, przecież mnie nie nauczył... Ciekawe czy On sam z siebie przestał drzeć paszczę jak był w moim wieku, czy musiał się nauczyć od swojego taty, że drzeć się nie wolno, zwłaszcza bez powodu... no ale ja wiecie, powód miałem... zbliżał się przecież obcy...

Wróciliśmy do domu tak szybko, jak szybko z niego wyszliśmy, postanowiłem pobiec do Beaty i wszystko jej opowiedzieć, co mnie spotkało i dlaczego wróciliśmy tak szybko do domu, ale oczywiście Artek nie dał mi dojść do słowa, teraz to On się darł! Bejti go uciszała, a on się darł!
No i co? I jaki mi przykład daje ten niby taki nie wiadomo co, fifarafa? NO! Niech sobie uważa lepiej, ja przynajmniej darłem paszczę na obcego, a On darł na Bejti! 
Bejti siedziała i słuchała, podszedłem więc do niej, żeby ją troszkę rozbawić, bo jakaś taka smutna była, wskoczyłem jej na kolanka, polizałem po mordce, ale tak delikatnie, żeby nie mówiła, że ją coś boli... Następna... jak od lizania może coś boleć?
No nic, Bejti powiedziała, żebym poszedł na swój kocyk i się Artkowi nie pokazywał na oczy, bo mnie prześwięci a musi ochłonąć, więc lepiej żebym jednak się na te jego oczy nie pokazywał.
Pójdę spać, ale najpierw się napiję wody a później specjalnie  nasikam  w kuchni, żeby sobie Artek nie myślał, że mnie to można w kaszę dmuchać. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz