Drago... siad!
- to siadam....
Drago... leżeć!
- to leżę...
Drago... siad!
- to siadam....
Drago... leżeć!
- to leżę...
Drago... siad!
- to siadam....
Drago... leżeć!
- to leżę...
Nuda... te ćwiczenia, tłusty nie jestem a ona mi każe ćwiczyć... sama by poćwiczyła siady i leżenia...
Ale dzisiaj mogę jej wybaczyć, bo za każde klapnięcie na zadek dostawałem pysznego herbatnika, za każde wygodne położenie się na ziemi też.
Ale po chwili powiedziała do mnie:
Drago...patrz!
No to patrzę, patrzę, patrzę... a tu nic! nie ma herbatnika a widzę go przecież w jej ręce... ciekawe dlaczego nie chciała mi go dać.
Stwierdziłem, że będę się lampił na herbatnika tak długo aż go dostanę...coś na wzór telekinezy.
No i się lampię.. dwie sekundy, trzy sekundy ale herbatnik ani drgnie, coś chyba jest nie tak...ta cała telekineza herbatnikowa nie działa.
Znów słyszę:
Drago...patrz!
No do jasnej cholery! Patrzę przecież na tego nieszczęsnego, pysznego herbatnika! Czego ona jeszcze ode mnie chce! w końcu się zdenerwowałem i spojrzałem jej w oczy moim najbardziej groźnym wzrokiem jaki tylko potrafiłem zrobić.... i... jest! pyszny herbatnik wylądował w mojej paszczy!
Dziwne, nie? Niby mam patrzeć, ale nie na herbatnika tylko na nią... No, ale jak mam spuścić wzrok z żarcia i w nagrodę dostać owo żarcie, to jednak zacznę się gapić w jej niebieskie gały.
A teraz pokażę wam moje straszliwe, groźne spojrzenie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz