wtorek, 25 czerwca 2013

I nadszedł TEN dzień.

Dobry Wieczór,

Chciałem Wam tylko oznajmić, że Obcy wrócili!  I to Ci sami!
Na początku pomyślałem, że znów przyjechali się z nami pobawić, ale grubo się myliłem.

Jest wieczór, więc cała nasza trójka była już troszkę zmęczona całodzienną gonitwą za patykiem.
Poszliśmy więc do swoich łóżek.  Ale ledwo położylismy się spać, A tu Greg wchodzi do nas i zaprasza nas na zewnątrz.... Pomyślałem... w sumie są wakacje, to z jakiej racji mamy chodzić wcześnie spać, wybiegliśmy na dwór, rześkie powietrze muskało nas po nosach a chłodna rosa moczyła nam łapy.  Greg był razem z nami, W KOŃCU!
Cały dzień go przecież nie było, nikt nie wiedział gdzie on się podział. No nie ważne, ważne, że w końcu jest z nami  i możemy szarpać go za nogawki i zabierać mu skarpetki z kosza na pranie.
  
  Dzisiaj przywiózł nam nową dostawę jedzenia, ach, mówię Wam jak pięknie pachniało!
Chcieliśmy nawet dostać się jakoś do worka, ale był szczelnie zamknięty, a poza tym został szybko przez Grega schowany do schowka z wielkimi drzwiami i jeszcze większą kłódką...
Ciekawe po co taka wielka kłódka, przecież wiadomo, że jesteśmy jeszcze za mali żeby ją rozpracować i dostać się do jedzeniowego raju. Chyba, że pomyśleli sobie " że co 3 głowy to nie jedna" i jakoś damy radę :) No ale tak niestety nie jest, a wyprowadzać ich z błędu nie będziemy.

No dobrze, zacząłem się zastanawiać dlaczego Obcy wrócili, bo na pewno nie po to żeby się z nami pobawić... No bo przecież Ona nie przyszła do nas jak zwykle tylko od razu weszli do domu...
Może już nas nie lubi? Chyba przesadziliśmy z tym ciąganiem za nogawki. Ale to i lepiej bo mamy przynajmniej pewność, że nie zmieni zdania co do uprowadzenia któregoś z nas.

O! Uwaga, wychodzą z domu! Ona podeszła do nas i zaczęła się żegnać z Cezarem i Taylorem... a ja? dlaczego nie pożegna się ze mną? Przecież nie jestem gorszy od nich!?!?  Może trochę mniejszy od Cezara, no bo faktycznie Cezarowi się urosło troszkę, nie powiem, ale  zaraz za nim jestem ja a za mną Taylor.

Taylor jest najmniejszy z nas a to dlatego, że urodził się bardzo chory,  miał chory ogonek i mamusia musiała mu troszkę ten ogonek skrócić, Taylor mieszkał w domu z Gregiem i jego mamą, karmili go butelką nosili na rękach i w ogóle traktowali go jak ludzkiego szczeniaka.  Ale Taylor był silny i udało mu się wyzdrowieć i teraz choć mniejszy od nas i z krótszym ogonkiem jest tak samo wspaniały jak my.

Słuchajcie lepiej co się działo potem!
Ona została z chłopakami a Greg wziął mnie na ręce i niesie do powozu Obcych! I jeszcze w dodatku mówi:
- No mały, jedziesz do swojej nowej mamy.
 A przecież ja mam mamę i nie potrzebuję nowej!

...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz