wtorek, 25 czerwca 2013

Nowy dom...

Całą drogę do nowego domu jechałem  na kolanach Obcego...No nie całą, bo później wsadził mnie na tylną kanapę i usiadł ze mną. Miałem dużo miejsca, sporo zabawek no i to coś dziwnego na szyi... Obca zachwycała się jak pięknie wyglądam i jak wspaniale mi pasuje to owe coś.

Droga upłynęła mi całkiem dobrze, oprócz tego, że byłem bardzo ale to bardzo smutny, że już prawdopodobnie nigdy nie zobaczę ani swojego rodzeństwa ani mamy.

Siedziałem sobie grzecznie i rozmyślałem jak to teraz będzie, czy będę miał gdzie spać, czy  dadzą mi jeść i kto to jest, tam za tą kratą... Wygląda niby trochę jak mama, ale jakaś mniejsza jest i zdecydowanie ma o wiele większe uszy... Przez część drogi stwór niewiadomego pochodzenia lampił się na mnie jakbym co najwyżej zjadł mu jedzenie z miski...

A przecież ja nic nie zrobiłem a już na pewno nie chciałem się tu  znaleźć. Może na początek nie będę jej wchodził w drogę, zobaczymy później co to z niej za gagatek.

Dojechaliśmy w końcu do mojego nowego domu, Obcy wziął mnie na ręce, jakbym sam chodzić nie umiał! Przecież ja już jestem duży i nawet biegać potrafię!
Hm... to chyba nie jest mój nowy dom, a może jest?  Z domu wyszła jakaś nowa Obca i zaraz zaczęła mnie miziać, przytulać i mówić jaki to nie jestem piękny. Pewnie, że jestem, co Ona sobie myśli.
Obcy postawił mnie na ziemi i przyczepił do szyi jakiś kawałek czegoś czarnego i niezbyt długiego.
Chciałem dać susa na trawnik ale to długie coś okazało się nie tak bardzo długie jak myslałem.

Postanowiłem zacząć się szarpać z tym czymś, może ustąpi i mnie łaskawie wypuści?

O! A co to? po drugiej stronie długiego stoi Obcy! Hm... Obcy idzie w stronę trawnika, no dobra, to jak już też chce iść na trawnik to mu potowarzyszę, może też chce mu się siku?

Po chwili Ochów i Achów nowych Obcych, zapakowali mnie do auta i pojechaliśmy dalej, ale już nie tak daleko jak dotychczas. Podróż trwała zaledwie kilka chwil ale okazało się, że stwór zza kraty został na trawniku z nowymi Obcymi i jednym Obcym który mnie zabrał od mamy.

Powóz się zatrzymał i Obca powiedziała:
- No to jesteśmy w domu malutki.

Ja? Malutki? Ja jej zaraz dam malutkiego!

Zaniosła mnie Obca do domu, wszedłem, rozejrzałem się i myślę " całkiem nieźle jak na nowy dom".
Pobiegłem niepewnie do kuchni bo tam przecież na pewno jest jedzenie! Rozejrzałem się ale jedzenia ani widu, ani słychu... Może jest w pokoju z wielkim oknem... Przeszukałem  wszystkie kąty i też nic nie znalazłem oprócz jednej kulki pod stołem. Och a byłem taki głodny!

Dowiedziałem się też, że Obca która mnie zabrała od mamy nazywa się Beata a druga Obca co mnie tak w tym powozie wymiziała to Gosia.

Stały nade mną i się mną zachwycały ale żadnej nie przyszło do głowy, żeby dać mi jeść!
Beata wpadła w końcu żeby mi dać miskę z wodą, no dobra, woda wodą a gdzie żarcie?1?!

Napiłem się i nagle usłyszałem znajomy szelest... ŻARCIE!!!

Beata zamiast nasypać mi do miski cały worek to Ona mi dała zaledwie kilka kulek, chyba zwariowała! Nie jestem tłusty i nie muszę być na diecie!

Gosia miała kulki w ręce i mowiła do mnie "siad" ... Hm... Przecież mam na imię Bart a nie jakiś Siad.
Ona mówiła Siad i pokazywała kulki, ja patrzyłem na nią i nie wiedziałem o co jej chodzi....
W końcu postanowiłem, że usiądę sobie i poczekam aż się owa Gosia zdecyduje na oddanie mi kulek... I zdarzył się cud... W momencie jak usiadłem Ona dała mi kulki i pomiziała za uchem!

To od teraz wiem co robić, żeby dostać żarcie, wystarczy usiąść i już.

Gosia zaczyna wychodzić! Gdzie Ona idzie? Przecież ma moje kulki!!!
Zacząłem ją wołać ale w ogóle na mnie nie reagowała tylko najzwyczajniej w świecie sobie poszła!

No nic, muszę jakoś teraz nauczyć Beatę, że jak usiądę, Ona ma mi dać pyszne kuleczki. Zobaczymy czy też tak szybko załapie :)

Podszedłem do niej i patrzę jej w oczy... Patrzę, patrzę... i siup, siadam! Beata daje mi kulki... No, no, mądra z niej Obca. Będę musiał ją nauczyć jeszcze kilku sztuczek, wtedy już nigdy nie będę chodził głodny.

Trochę jestem zmęczony, położę się spać a później zacznę szkolić Beatkę.

Yyyyy ktoś mi przerwał sen.... To ten STWÓR zza kraty!!! Uciekać, On jest na wolności! nie ma krat, nie ma NIC!!!!  Zwiałem szybko pod stół, stwór za duży żeby mnie dopaść pod stołem. Muszę obmyślić plan działania jak tu stwora przekonać do siebie.

Ze stworem przyszedł Obcy i dowiedziałem się, że wołają na niego Artek... i że stwór też ma imię!
Aria... za Ładnie jak na stwora... a może Aria wcale nie jest stworem?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz